Info

Więcej o mnie.


Archiwum bloga
- 2021, Marzec2 - 0
- 2021, Luty14 - 0
- 2021, Styczeń8 - 0
- 2020, Marzec3 - 3
- 2020, Luty2 - 0
- 2020, Styczeń3 - 0
- 2019, Październik1 - 0
- 2019, Sierpień21 - 0
- 2019, Lipiec22 - 0
- 2019, Czerwiec24 - 0
- 2019, Maj13 - 2
- 2019, Kwiecień12 - 1
- 2019, Marzec9 - 0
- 2019, Luty10 - 0
- 2019, Styczeń7 - 0
- 2018, Grudzień7 - 0
- 2018, Listopad3 - 3
- 2018, Październik10 - 3
- 2018, Wrzesień8 - 3
- 2018, Sierpień9 - 1
- 2018, Lipiec11 - 21
- 2018, Czerwiec30 - 3
- 2018, Maj13 - 3
- 2018, Kwiecień11 - 1
- 2018, Marzec9 - 2
- 2018, Luty5 - 15
- 2018, Styczeń9 - 4
- 2017, Grudzień13 - 4
- 2017, Listopad11 - 4
- 2017, Październik1 - 0
- 2016, Listopad1 - 1
- DST 82.91km
- Czas 04:28
- VAVG 18.56km/h
- VMAX 47.31km/h
- Temperatura 6.0°C
- Sprzęt Nazca Cruiser
- Aktywność Jazda na rowerze
Osiemdziesiątka + szlif w bonusie
Czwartek, 28 grudnia 2017 · dodano: 29.12.2017 | Komentarze 0
Ciepło, ładna pogoda, sprawy w Garwolinie - trzeba ruszyć rowerkiem.Najpierw do Garwo, gdzie zarówno ja, jak i Dziasiek mieliśmy sprawy do załatwienia, później zwiad w Miętnym (wiem już gdzie basen) i do domku trochę na około.
Na drodze z Natolina w kierunku Osiecka piękna niespodzianka - łosica z rodzinką.
Na szosie wśród sadów, już po zmroku przykra przygoda - zaliczam szlif przy około 25 km/h.
Przyczyną było moje lenistwo - jechałem tylko przy mrugaczu, nie chciało mi się wyjąć czołówki z bagażu.
I tak nie zauważyłem, że zjeżdżam na pobocze, zahaczyłem o nie tylnym kołem i położyłem się na bok.
Pierwsza myśl - co z rowerem?!
Okazuje się, że chyba ok, nawet kuferek (wyładowany po brzegi!) wytrzymał, trochę tylko obtarty.
W najbliższych dniach przyjrzę się sprzętowi i jak trzeba to naprostuję/naprawię.
Mam nadzieję jednak, że nie będzie takiej potrzeby...
Jako że zbliżając się do skrzyżowania Traktu Słonecznego z Obwodnicą było około 70 km, postanowiłem że dokręcimy do 80.
I to był błąd :-(
Nie wiem, czy to wina wypadku (zapewne), czy przetrenowania, ale ledwo łażę.
Zobaczymy co będzie jutro, na razie wielki trud mi sprawiło same wstanie z roweru i chodzenie (pedałowanie było ok), a tu jeszcze trzeba było napalić w piecu (rąbanie, noszenie drewna - schody (!!!)) itp itd.
Dałem radę, ale jestem padnięty. Posmarowane Altacet żelem - oby pomogło!
Podsumowując - padł kolejny krok do setuchny, przy okazji mój rekord długości trasy. 80 jeszcze nie było!
Jeszcze tylko 2 kroki! I będzie setunia! (Żyrardów - bójcie się bo nadciągam!).
Również na odcinku z Natolina świetnie mi się jechało, nawet chwilowo zostawiłem Dziaśka w tyle, utrzymując jakieś 35 (?) km/h.
Co prawda najpierw była górka, więc to mi pomogło, ale jednak forma coraz lepsza i to mnie cieszy.
Trochę bolało prawe kolano (może opaska bardziej przeszkadza niż pomaga?), pod koniec także i lewe.
Jutro pewnie nici z jazdy, później jednak zamierzam wrócić do codziennych dwudziestek.
Fajnie się robi długie dystanse z kimś, samemu byłoby trudniej i wolniej.
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!