Info

Więcej o mnie.


Archiwum bloga
- 2021, Marzec2 - 0
- 2021, Luty14 - 0
- 2021, Styczeń8 - 0
- 2020, Marzec3 - 3
- 2020, Luty2 - 0
- 2020, Styczeń3 - 0
- 2019, Październik1 - 0
- 2019, Sierpień21 - 0
- 2019, Lipiec22 - 0
- 2019, Czerwiec24 - 0
- 2019, Maj13 - 2
- 2019, Kwiecień12 - 1
- 2019, Marzec9 - 0
- 2019, Luty10 - 0
- 2019, Styczeń7 - 0
- 2018, Grudzień7 - 0
- 2018, Listopad3 - 3
- 2018, Październik10 - 3
- 2018, Wrzesień8 - 3
- 2018, Sierpień9 - 1
- 2018, Lipiec11 - 21
- 2018, Czerwiec30 - 3
- 2018, Maj13 - 3
- 2018, Kwiecień11 - 1
- 2018, Marzec9 - 2
- 2018, Luty5 - 15
- 2018, Styczeń9 - 4
- 2017, Grudzień13 - 4
- 2017, Listopad11 - 4
- 2017, Październik1 - 0
- 2016, Listopad1 - 1
- DST 61.43km
- Czas 03:15
- VAVG 18.90km/h
- VMAX 37.72km/h
- Temperatura 23.0°C
- Sprzęt Nazca Cruiser
- Aktywność Jazda na rowerze
Ustawianie bomu i pierwszy TYSIĄC :-)
Wtorek, 10 kwietnia 2018 · dodano: 10.04.2018 | Komentarze 0
Celem wycieczki było ustawienie bomu oraz przy okazji zrobienie zakupów na przyszłą wycieczkę.Najpierw więc do Rysia. Po drodze ustawiam bom - nie jest to proste, minimalne ruchy skrętne i już jest inaczej (źle).
W Rysiu zakupy i od razu łykam energetyka (to był błąd).
Gdzieś tu przekraczam 1000 km jazdy na tym rowerze.
Do pełnego opanowania go i mistrzostwa jeszcze daleka droga, ale mogę powiedzieć że ogarniam już :-)
Do chrupek, między ciężarówkami (może kiedyś tu podjadę, kto wie?) do obwodnicy i w lewo.
Cały czas usatwiam bom, aż BINGO! Lepiej nie będzie, zostawiam!
Zobaczymy, czy ustawienie się sprawdzi.
Jest bardziej wsunięty (o około pół centymetra) i chyba też inaczej skręcony.
Wcześniej miałem wysunięty na 15 cm.

Wymyśliłem ustawienie na poziomicę - jak jadę chcę, aby mufa suportu była poziomo.
Proste i skuteczne, i chyba - mogę już to powiedzieć - się sprawdziło.

Jest lepiej. Co prawda dystans mniejszy, ale w nogach nic nie czuję (a szczególnie lewa noga całkiem ok).
Po zjechaniu z 801 przerwa na lody (znów łyczek enrgola) i dalej w trasę - kierunek Osieckie zdroje.
A konkretnie ten koło rzeczki, obok mostku.
Tu pytam zastanej dziewczynki czy ludzie piją wodę. Słyszę że i owszem, tak więc łykam zdrowo i obmywam ciało.
Dodatkowo napełniam bidon.
Aby tu dojechać należy skręcić zgodnie z drogowskazem na stację kolejową.
Nie da się nie trafić.
Dalej w kierunku Pilawy. Po lewej moja ukochana eSeŁka - dziś jednak do niej nie podjeżdżałem.
Przed Pilawą w prawo - kierunek Łucznica.
Tu pierwsze objawy nadciągającego kryzysu.
Po przejechaniu jeszcze kilkuset metrów decyduję się zatrzymać.
"Życia nie oszukam" więc niczym Bear Grylls z użyciem suchej trawy załatwiam potrzebę.
Dalej zamiast w prawo do mogiły i dalej, w lewo (prosto właściwie) i dojeżdżam do miejsca, gdzie kiedyś dojechaliśmy z Dziaśkiem z drugiej strony.
Droga znośna, początkowo nawet super, później gorzej - luźna warstwa piasku na wierzchu.
Trzeba uważać, aby nie przyglebić.
Kolej na ścieżkę przyrodniczą i badam co z żurawiem.
Wiadro nawet jest (w krzakach z tyłu), niestety liny brak i wody nie nabierzesz.
Dalej Garwolinką (grzeję miejscami ponad 30 km/h!) aż do 76 i dalej, nad Wilgę.
Tu stwierdzam niestety brak kesza :-(
Nie chcę przesadzać, więc dalej kierunek już tylko Dom.
W dobrej formie wracam, jakiś czas potem burza i gradobicie.
Zrobić:
- poprawić pancerz od przedniego hamulca, bo uderza w nogę, co jest mocno uciążliwe po kilkudziesięciu kilometrach!
- okulary! - niestety dopiero za tydzień będę miał...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!